top of page
SŁOWO SPORTOWE

Dream Jump – w pogoni za marzeniami. Osiem sekund spadania

  • jakubfil
  • 26 paź 2015
  • 4 minut(y) czytania

Dream Jump to stosunkowo młoda dyscyplina, często mylona jednak z innym sportem ekstremalnym – bungee jumpingiem. Pierwszy skok oddany został osiemnaście lat temu w Głogowie.

Zapraszamy każdego, kto chce poczuć nieznane dotąd uczucie swobodnego spadania i towarzyszące mu niesamowite uwolnienie adrenaliny i endorfin – zachęca Łukasz Maziarz, jeden z instruktorów tego sportu.

Pomysłodawcą opatentowanej kilka lat po swoim pierwszy skoku techniki oddawania skoków jest Tomasz Zieliński. Premierowy skok oddał w 1997 roku w Głogowie z 7-metrowej wysokości. Dziś Dream Jump staje się coraz bardziej popularny, a i wysokości, z których się skacze, są większe. Trzeba jednak przyznać, że wciąż zbyt dużo ludzi myli Dream Jump ze skokiem na bungee. O głównych różnicach między trzema podobnymi dyscyplinami (do wymienionych wcześniej należy jeszcze dodać skok ze spadochronem) opowiada nam menedżer Dream Jump Łukasz Maziarz.

– Najważniejszą różnicą jest długość swobodnego spadania. W bungee spadanie jest ograniczone ze względu na rozciągliwość gumy, której się używa. Natomiast w technice Dream Jump, dzięki uprzęży i linom asekuracyjnym oraz charakterystycznemu ułożeniu ich w literę „U”, skok jest dłuższy, a hamowanie spokojniejsze. Nie ma tutaj też tego charakterystycznego w bungee szarpnięcia, którego nowe osoby się bardzo obawiają – tłumaczy Łukasz Maziarz. W skoku na bungee swobodne spadanie kończy się po 30% wysokości obiektu, natomiast w base jumpie po 75%. Dzięki wspomnianemu układowi lin oraz poziomemu wytracaniu prędkości, Dream Jump wykorzystuje ok. 90% wysokości. Jaką jeszcze przewagę ma nad innymi tego typu sportami?

– Dream Jump można uprawiać praktycznie wszędzie. Można skakać z budynku, klifu, kamieniołomu czy dźwigu: tak naprawdę z dowolnego miejsca, gdzie da się rozwiesić liny. Obecnie najwyższym obiektem, z którego skakaliśmy, jest klif Kjerag w Norwegii, który ma 980 metrów. Tutaj ogranicza nas tylko własna wyobraźnia i sprzęt. Do Norwegii musieliśmy zabrać 5 kilometrów lin – opowiada Maziarz.

Dream Jump wyróżnia również wysokie bezpieczeństwo skaczącego. Wszystkie części konstrukcji są przynajmniej zdublowane, a czasem i potrojone. Kto może skakać i czy są jakieś ograniczenia?

– Skakać może każdy, kto chce poczuć trochę wolności i adrenaliny. Musi mieć tylko nie mniej niż 18 lat, a osoby powyżej 60. roku życia powinny przynieść zaświadczenie lekarskie, że mogą odbyć taki skok. Wiadomo, że skakać nie mogą także osoby z chorobami serca czy będące po operacji kręgosłupa. Innych przeciwwskazań praktycznie nie ma – zapewnia Maziarz.

Głogów najwyższym obiektem w Europie

– W 2009 roku postanowiliśmy zrobić z tego biznes. Początkowo w naszej ofercie były tylko skoki z 222-metrowej wieży Dream Tower w Głogowie. Dopiero w poprzednim roku dołożyliśmy skoki ze Stadionu Wrocław, którego wysokość mierzy 40 metrów – mówi Maziarz. – Skoki na głogowskiej wieży są organizowane sezonowo, głównie na wiosnę i lato, ale czasami też wczesną jesienią. Ze względu na warunki pogodowe zdecydowaliśmy się zamykać wieżę na zimę. Dla tych, którzy nie chcieliby czekać do wiosny, proponuję skok ze Stadionu – zachęca.

Skoczek może sobie wybrać, czy od razu chce pójść na głęboką wodę, czy rozpocząć od niższej wysokość, jaką oferuje wrocławski stadion. W przyszłym roku wraz z ekipą planują otworzyć kolejne punkty, z których będzie można oddawać skoki. Maziarz nie chce jednak jeszcze zdradzać lokalizacji tych obiektów, ale przyznaje, że będą one wyższe i usytuowane poza granicami Polski.

80 skoków dookoła świata

Pisząc o Dream Jumpingu, nie sposób nie wspomnieć o projekcie, który wystartował trzy lata temu – Dream Walker. – Świat został dotąd przejechany, przepłynięty i oblatany, ale nikt go dotąd nie obskoczył. I o to właśnie w naszym projekcie chodzi. Chcemy wykonać 80 skoków w technice Dream Jump w najpiękniejszych miejscach na całym świecie. Dotąd udało nam się skoczyć z sześciu lokalizacji – mówi Maziarz. Wydaje się, że jak na trzy lata to mało, ale jeśli weźmie się pod uwagę logistykę i długość takich wyjazdów, jest to imponująca liczba.

– Pierwszym miejscem zaliczającym się do Dream Walkera była wspomniana Norwegia, w której pobiliśmy przy okazji rekord w długości swobodnego spadania. Wcześniejszy należał do ukraińskiej ekipy i wynosił 280 metrów. Nam udało się przeskoczyć ich o 30 metrów – mówi z dumą Maziarz. – W kolejnych latach skakaliśmy m.in. we Francji z kanionu Verdon, dwukrotnie odwiedziliśmy Dubaj oraz włoskie miasto Matera – opowiada. Kolejna edycja już w listopadzie. Tym razem najodważniejsi będą mieli możliwość skoku z najwyższego hotelu w Europie: Gran Hotel Bali w mieście Benidorm na południu Hiszpanii.

Dream Jump dla każdego

Zgraną grupę Dream Jumperów tworzą pozytywnie zakręceni ludzie, którzy zajmują się tym od lat. Niektórzy, jak prekursor Tomasz Zieliński, od samego początku. Wszystko, co robią, jest całkowicie legalne. – Na wszystkie skoki mamy pozwolenia, których załatwienie nieraz zajmuje parę miesięcy. Jednym z największych wyzwań były zezwolenia na skok Princess Tower w Dubaju, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, najwyższego budynku mieszkalnego na świecie – opowiada Maziarz. – Wciąż się rozwijamy, o czym świadczy fakt, że znowu chcemy pojechać do Norwegii, by ustanowić kolejny rekord świata – dodaje.

Bardzo ważnym aspektem jest również odpowiednie podejście ekipy do skoczków. Nie zmuszają ich do skoku, ale rozładowując atmosferę, próbują dodać im odwagi. – Czasem zdarza się, mimo naszej rozmowy z nimi, że rezygnują. Staramy się im jednak na górze zapewnić maksimum komfortu, aby ich nie zniechęcić – wyjaśnia Maziarz.

Pasjonaci tej dyscypliny przekonują, że Dream Jump jest nie tylko dla tych, co lubią sporty ekstremalne i ryzyko. Jest dla każdego, kto chce przełamywać swoje granice i poczuć nieco wolności podczas kilku sekund spadania. – Nie jestem od tego, żeby kogoś przekonywać do spróbowania Dream Jumpingu, ale jeśli miałbym powiedzieć, dlaczego warto to zrobić, to wspomniałbym, że dzięki temu można zyskać dużą pewność siebie, utratę uczucia niepewności, no i przede wszystkim przełamać własne bariery, często związanych z lękiem wysokości czy przestrzeni. Podstawowe pytanie brzmi więc: dlaczego nie spróbować? – kończy z uśmiechem Maziarz.

KATARZYNA POWIDŁOWSKA

 
 
 

Comments


Warto przeczytać
Niedawno dodane
Archiwum
Tagi
Bądź na bieżąco
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square

Wszelkie prawa zastrzeżone Słowo Sportowe © 2015. 

bottom of page